Witajcie. Ten tekst pomyślałem jako krótką wykładnię filozofii, którą uskuteczniam w swoich innych tekstach.
Optykę, którą rozwijam, określam jako “bezwiedzową” co oznaczy, że chociaż zawiera ona abstrakcje, to się na nich nie opiera. To, co bezwiedzowe nie jest całością mojej filozofii, tylko jej najważniejszą i afirmatywną częścią. Pozostała, krytyczna część filozofii ma charakter negatywny, lub apofatyczny. Używa ona abstrakcji w taki sposób, aby nie zdominowały one przekazu.
Poniższy tekst czerpie garściami zarówno z filozofii buddyjskiej (gdzie abstrakcja jest źródłem lgnięcia i pogwałceniem prawa nietrwałości i bezjaźniowości), jak i abrahamowej (opartej na zakazie kultu tzw. bałwanów, które utożsamiam z abstrakcjami) i antycznej (w dużej mierze wolnej od tyranii abstrakcji, a przez to ukazującej zdrową alternatywę). Moją główną inspiracją jest jednak dialogika Martina Bubera, w języku polskim dostępna w publikacji “Ja i Ty” (ang. I and Thou).
Czym jest abstrakcja?
Abstrakt to “mentalna rzecz” lub “mentalna materia”, która jest zdefiniowana bardziej gramatycznie niż znaczeniowo. Innymi słowy, abstrakt zdefiniowany jest przez liczbę nijaką, “TO”. Czyli: abstrakt to “coś” lub “-ość”.
Abstrakty są zbiorowym “skutkiem ubocznym” uprzedmiotowienia/reifikacji zjawisk oraz istot, które żyją we Wszechświecie. Obrazem abstraktu jest ciało martwe lub ciało obce. “Coś” jest rezultatem duchowego zabójstwa, czyli uprzedmiotowienia. Ofiarami duchowego zabójstwa są istoty, które ulegają uprzedmiotowieniu. Takie morderstwo jest zarodkiem i usprawiedliwieniem wszelkich dalszych nadużyć.
W dyskursie popularnym takie rozumienie abstrakcji najczęściej obecne jest w wątku seksualizacji kobiecego ciała. Kobieta, lub jej ciało staje się “seksualnym przedmiotem”, co pociąga za sobą wyparcie/zignorowanie jej innych cech i wymiarów. Obejmuje to fragmentację kobiety – przez co zostaje “samo” ciało lub odszczepione od całości części ciała. Uprzedmiotowienie prowadzi więc do pozbawienia integralności. Jednowymiarowość, zawężenie oraz wpisane w nie kontrola są typowe dla procesu uprzedmiotowienia, który zarazem jest dehumanizacją.
Krytycznym problemem modernizmu jest odruchowe i automatyczne uprzedmiotawianie wszystkiego dookoła, wraz z wyżej wymienionymi cechami uprzedmiotowienia: fragmentacją, pozbawieniem integralności, spłyceniem (czyli jednowymiarowością) oraz przede wszystkim, alienacją.
Abstrakcja przekracza swoje “pochodzenie“; niezależnie, czy ma ona charakter naukowy, religijny, artystyczny, czy filozoficzny, jest przede wszystkim abstrakcją i wywiera wpływ przede wszystkim jako abstrakcja. Zgubny i ukryty wpływ samej abstrakcji jest powszechnie ignorowany, a jego skutki projektuje się na inne zjawiska. Nauka oskarża religię, prawica lewicę, zaś nowoczesność tradycję o to, co wzniecane i zaostrzane jest przez samą abstrakcję.
(o internecie jako inżynierii abstrakcji)
Internetowym odpowiednikiem abstrakcji jest tzw. “content”. Przeglądając sieć, szybko zauważamy że niezależnie od podjętego wątku, wchodzimy w kontakt przede wszystkim z contentem. A uczynienie jakiegoś wątku contentem ramuje go, przekształca i odcina od całości, z której został zaczerpnięty. Medium is the message. W ten sposób content de facto nie wprowadza w daną tematykę; naukową, religijną czy artystyczną, lecz od niej alienuje. Zjawisko alienacji wyjaśnię szerzej w innym tekście.
Powyższa sekwencja – uprzedmiotowienie i wyobcowanie – jest błędnym kołem, które prowadzi do sprzeczności i autosabotażu. Wpierw żywa istota lub zjawisko zostaje uśmiercone i staje się rzeczą. Cechą rzeczy jest to, że nie można mieć z nią relacji. Można ją wyłącznie kontrolować – przestawiać z miejsca na miejsce – a kontrola ta obejmuje także podmiot. Tak rodzi się tyrania rzeczy: my ustawiamy rzeczy a rzeczy ustawiają nas. Uprzedmiotowienie prowadzi do wyobcowania – czyli braku bliskości i komunii. Wyobcowanie rzeczy udziela się nam, gdy mamy do czynienia z abstrakcjami.
Przytoczmy parę przykładów.
- Spotykam człowieka i poznaję garść informacji na jego temat. Z tych informacji tworzę abstrakcję – np. “Kamila, który jest handlarzem, ma skłonności do alkoholu i jest energicznym człowiekiem”. Powstały abstrakt podstawiam pod bieżące doświadczenie człowieka o imieniu Kamil. Tak powstaje bałwan/kukła “Kamil”. W ten sposób nie tylko uprzedmiotawiam Kamila, ale także wyobcowuje się z relacji z nim, wchodząc w interakcję przede wszystkim z kompleksem abstrakcji, który zbudowałem na temat Kamila, i które determinują i dominują moje odniesienia do niego.
- Formułuję swoje życiowe credo. Naczelne wyjaśnienie wartości, które mną kierują. Brzmi ono np. “działam w służbie ludzkości”. Ludzkość jest tutaj abstraktem. W rzeczywistości nie jestem w stanie odnieść się do 7,8 miliarda ludzi, ani zrobić czegokolwiek w “ich” interesie. Abstrakcja jednak iluzorycznie to umożliwia. W rzeczywistości “ludzkość” jest pustym/dryfującym znakiem, który nie wskazuje na nic realnego, nie da się go empirycznie zweryfikować (np. pytanie wszystkich ludzi na planecie czy chcę występować w ich interesie byłoby czystym kuriozum) oraz można używać dowolnie, zależnie od jawnych lub ukrytych intencji.
- Abstrakcjami, w swojej substancji, są także “wartości”, “poglądy”, “racje” i tym podobne. “Mam pogląd” lub “mam rację” oznacza po prostu “posiadam [jakąś] abstrakcję”. Jak jednak zauważył pewien psycholog, to raczej “abstrakcje posiadają nas”.
Abstrakcja jako źródło zła
Abstrakcja, oraz wpisana w nią sekwencja uprzedmiotowienia/urzeczowienia i wyobcowania jest przeto źródłem zła we wszechświecie. Jest dosłownie >wcieleniem< zła. W historii religii, abstrakcja oraz jej właściwości zostały uosobione w postaciach demonicznych, takich jak Szatan (który dzieli), Lucyfer (który fałszywie oświeca), Mefistofeles (który proponuje iluzoryczną potęgę) Choronzon (który rozprasza i gubi), Zły Demiurg (który stworzył złą materię), etc.
Z drugiej strony, napotykamy fetysze lub idole – czyli “materializacje” bóstw i duchów. Stąd i krytyka “bałwochwalstwa” – dosłownie, chwalenia bałwanów – obecna w religiach Abrahamowych. Nie pogańskie bóstwa, lecz Bóg ma być wyłącznie chwalony przez ludzi. Bóg jednak ma swoje anioły oraz syna – co replikuje wielość typową dla politeizmu. Adresatem krytyki nie są więc bóstwa takiej czy innej tradycji, lecz właśnie abstrakty.
Ta krytyka bałwochwalstwa została zaostrzona w Koranie i objęła chrześcijaństwo. Tak, jak chrześcijanie krytykowali pogańskich bogów, tak samo Koran skrytykował Trójcę Świętą. Dla kultur pogańskich nie były to jednak abstrakcyjne fetysze, raczej zwierciadła bóstw. Podobnie Trójca Święta pełni rolę zwierciadła, ukazującego bliskość i transcendencję Boga.
W ten sposób odkrywamy, że ikonografia i sztuka starożytnej Grecji jest dosłownie “miastem drzwi” czy raczej “miastem portali”. Grecja jest kulturą, w której ewokacyjność odgrywa fundamentalną rolę, jest to jednak szersza właściwość kultur pierwotnych i antycznych. Są one wolne od tyranii abstrakcji i zamiast nich, opierają się na sieciach relacji, które następują między ludźmi a przyrodą, ludźmi pomiędzy sobą oraz ludźmi i bogami. Oznacza to, ze podstawowe i domyślne sposoby odniesienia do rzeczywistości pokrywają się z odniesieniami, które następują pomiędzy ludźmi. Bogowie i duchy umożliwiają taką “personalizację” kosmosu, umożliwiając relację z nim. I nie jest to metafora, lecz codzienna praktyka, a zarazem wolność od abstrakcji, jak rozwinę niżej.
Tyraniczność kultury materialistycznej
Kultura, w której przeważają abstrakcje – będące podstawą norm społecznych, relacji, doświadczenia siebie/swojego ciała – zawsze ma charakter tyranii. Tyrania ta nie wynika z ustroju politycznego lub gospodarczego, lecz ze zdominowania kultury przez abstrakcję. Tyrania abstrakcji konsekwentnie odbiera człowiekowi wolność, im dłużej on w niej partycypuje. Tworzy ona coraz więcej “zafiksowań”, które trzeba uwzględniać w działaniu, przez co traci ono płynność. Taką utratę płynności odczuwamy podświadomie jako ucisk i usiłujemy się z niej wydostać, jednak nasze sposoby raczej pogłębiają “niewolniczy” stan rzeczy, niż odwrotnie. “Rzeczy” wywierają tyraniczny wpływ przez fundamentalne dla abstrakcji dążenie do kontroli. Chcemy kontrolować świat rzeczami i one “mszczą” się na nas. Oddając rzeczom władztwo nad człowieczeństwem, współdzielimy z rzeczami ich właściwości.
Stąd i uzasadniona krytyka kultury nowoczesnej, która bierze swój początek i promulgację z abstraktów. Niezależnie od zawartości, modernizacja oznacza automatyczne uprzedmiotawianie rzeczywistości. To fundamentalny akt, który ma swoje początki w chrześcijaństwie, zwany “odczarowaniem świata”.
Kultura, w której przeważają abstrakcje jest tożsama z materializmem. Kiedy człowiek opiera się na abstrakcjach – nieważne jakiego pochodzenia – także jest materialistą. Ethos materialisty ma progresywny, podobny do nałogu charakter; rozrasta się przez partycypację. Im mocniej, tym głębiej.
W realiach, w których żyjemy, ludzie coraz częściej są materialistami przez pierwotną socjalizację. Prawdopodobnie Ty, który to czytasz, także nim jesteś. To, co nazywam wolnością od abstrakcji przypomina chrześcijańskie zbawienie lub orientalne słowa wyzwolenia. Jest czymś opcjonalnym ale i teleologicznym, występuje wiele razy w życiu i jest podobne do śmierci lub umierania.
Punktem wyjścia jest antagoniczność, którą możemy widzieć jako “dualizm świata”, jest ona jednak rezultatem procesu modernizacji. Materializm jest rezultatem redukcji, zubożenia, pozbawienia rzeczywistości wielu jej wymiarów, stworzenia sprzeczności i antagonizmów, które występują wyłącznie w materialistycznym klinczu. Jest także praktyką zabijania, uśmiercania środowiska i tworzeniem “rzeczy”, które podtrzymuje istnienie materialistycznej wizji. Musimy bowiem regularnie zabijać, aby odnawiać ów kosmos – życie bowiem “naciera” na nas doznaniami i biografia ma swoją dynamikę.
Jak można uwalniać się od abstrakcji – parę propozycji
- konsekwentnie odrzucać abstrakcję na rzecz relacji. Np. kiedy słyszymy coś lub dowiadujemy się o czymś, najważniejszy jest ten, który się z nami porozumiewa. Przenosimy uwagę i przeżywanie na przepływ lub przekaz pomiędzy Ja i Ty, zamiast koncentrować się na indywidualnym kontakcie z wiedzą, czyli Ja i To. W ten sposób wyzwalamy “coś” postrzegając je jako “od kogoś” (of somebody). Kiedy postrzegamy coś/cokolwiek “samo w sobie” automatycznie wpadamy w abstrakcję. Kiedy postrzegamy to, co słyszymy lub przyjmujemy głównie w kontekście osoby, od której płynie przekaz, otwieramy się na inny sposób poznania rzeczywistości.
- traktować abstrakcję jako skażenie i oczyszczać się z niej. Przyjmujemy, że starożytne praktyki puryfikacyjne, takie jak zmywanie miazmy, prowadzą do przywrócenia percepcji wolnej od abstrakcji,
- wytrwale poszukiwać mądrości. W czterostopniowej piramidzie przekazu ustnego mamy: 1) dane 2) informacje 3) wiedzę 4) mądrość. Dopiero poziom 4 jest całkowicie wolny od abstrakcji. Poziom 4 uzależniony jest od osoby, która wypowiada oraz osoby, która słucha, czyli ma charakter ściśle relacyjny. Mówiąc prościej, istota przekazująca mądrość jest mędrcem; szukamy więc mądrości wyłącznie u mędrców i odrzucamy inne nośniki. Tylko prawdziwy mędrzec w przekazie ustnym może przekazać mądrość, a także przemienić wiedzę w mądrość.
Wszystkie inne formy przekazu, tj. 1) dane, 2) informacje i 3) wiedza są skażone abstrakcją i prowadzą do jej rozrostu. Innymi słowy: niezależnie od tematyki lub problematyki danego zbioru informacji lub wiedzy, człowiek przede wszystkim wchłania i rozszerza w sobie abstrakcję. Jest to skutek uboczny procesu uczenia się, który akumulujemy w sobie. Aby mu przeciwdziałać, przyjmujemy pogląd, który zabezpiecza nas przed tyranią abstrakcji – np. nauki buddyjskie – lub wdrażamy rytuały puryfikacyjne usuwające zmazę – takie jak helleńskie rytuały słonej wody. Metod “rozbrajających” abstrakcję jest znacznie więcej.
Podobnie w kosmosie chrześcijańskim grzech oraz brak łaski Bożej może być tożsamy jest z zanieczyszczeniem abstrakcją. Wymaga to jednak odrębnego rozwinięcia.
Sztuka czerpania mądrości
W kulturach animistycznych, opisanych niżej, opisano sposoby “pozyskania mądrości z samej natury”. Klasycznym przykładem takiego “pozyskania” jest tzw. poszukiwanie wizji, w której młody mężczyzna wyprawia się na całą noc do dżungli, aby odnaleźć swojego ducha.
- kultura oparta na przekazie nazywana jest tradycją. W słowie “traditio”, kluczowym znaczeniem jest sposób przekazu, który zapewnia życie kultury. Tradycja jest kulturą, której liczne instytucje stabilizują i zabezpieczają relacje między uczniami a nauczycielami. W ten sposób powstają ścieżki, którymi mądrość jest przekazywana przez pokolenia, oraz “bezpieczniki”, które stabilizują ten przekaz.
- kultura oparta na relacji zawsze ma charakter animistyczny. Innymi słowy, zakłada ona obecność i sprawstwo istot ludzkich i nieludzkich. W naukach buddyjskich są to “wszystkie [nieskończone] czujące istoty”. Także mędrcy – żywe skarbce mądrości – mogą być nieludźmi. Dlatego też starożytne kosmologie zaludnione są demonami, bogami, aniołami, asurami, których hierarchia sięga do Najwyższego Boga. O tym, jak nieludzie mogą być mistrzami poucza nas opowieść o Muzach. Artysta jest nawiedzany przez Muzy, które “czytają mu świat”. Artysta na przykład napotyka duchy ziemi, które objawiają mu mądrość swojego żywiołu. Człowiek spotyka anioły, które mówią “nauczę Cię, czego chcesz” i otwierają przed nim księgę natury. Przykłady tego typu można mnożyć.
Także to, co wskazałem jako złe: czyli abstrakcje, ma swoich mistrzów. Paradoksalnie, z perspektywy animistycznej, abstrakcje także są ożywione i mają imiona, które wskazują na ich szkodliwe cechy. W tej wizji kultura zdominowana przez abstrakcje zarządzana jest przez złych bogów; Szatana, Lucyfera, Choronzona, Melkora, Demiurga czy Marę. W każdym z nich postaciuje się owo zło, które niesie ze sobą sama abstrakcja. Zło to ma wiele głów, które sugerują heterogeniczność problemu. Niesamowitym jest wszakże odkrycie, jak głęboko abstrakcja zakorzeniona jest w tym co nieżyczliwe, niepokojące i niechętne człowiekowi i przyrodzie.
Podsumowując: w relacyjnym, czy też animistycznym kosmosie abstrakcja także składa się z istot. W abstrakcyjnym, czy materialistycznym kosmosie zaś wszelkie istoty stają się rzeczami.
- w kulturach opartych na relacji wszelkie akty lub działania następują w wymiarach relacji. Ktoś spotyka się z kimś. Ktoś jest odwiedzony przez kogoś. Świat jest siecią czujących istot, które ukazują jego zróżnicowanie. Świat jest obrazem, czyli postacią – jednak w liczbie mnogiej. Kiedy mówimy o mnogości, staramy się wyrazić zróżnicowanie natury, wielowymiarowość, niesprowadzalność do jednego lub dwóch mianowników. W animistycznej percepcji, zwierzęta i rośliny są “metonimiami” procesów psychicznych – ścieżki ptaków, moc ognia czy uderzenie wiatru odzwierciedla się w psyche jednostki. Psyche jest raczej naczyniem, które odbija, niż odrębnym atomem. Czujące istoty, niczym naczynia, odzwierciedlają różne jakości, z których składa się świat. Już jednak “jakość” jest abstrakcją, potrzebujemy więc ponownie wcielić ją w przyrodę, odnaleźć w kosmosie dookoła nas. Wówczas możemy uczestniczyć “z nią” – oraz z innymi istotami symultanicznie. Tak powstało pierwotne słowo duch/spiritus, ogłaszające odnalezienie zjawiska jako żywej istoty. To duchy napotykamy w życiu, nie rzeczy; one są animatorami zjawisk, także tak statycznych jak kamień, drzewo, lub góra. Duch jest jednostką sensu, czyni on rzecz portalem, przez który duch zagląda do nas. Duch nawiedza >rzecz< czyniąc ją sobą, zaś człowiek raczej odpowiada duchowi, niż czyni coś z rzeczą.
Kiedy spoglądamy z takiej perspektywy i odwracamy się “za siebie”, widzimy abstrakcję jako rezultaty, >szczątki<, lub >pozostałości<, aktu śmierci. Rozpoznajemy bliskie pokrewieństwo abstrakcji oraz śmierci, ale także zabójstwa. Abstrakt jest “pustym miejscem”, dziurą, przez którą do naszej świadomości wdzierają się wyobcowane treści. Mają one demoniczny charakter i wpływ.
Morderstwo jest aktem uprzedmiotowienia – wyrwania części z całości, stworzenia kukły, która ma wskazywać na całość. Kukła jednak nigdy nie wskaże całości. Co ciekawe, człowiek także “uśmierca” w sobie pewne części – czyli alienuje się od nich poprzez abstrakcję. Kiedy zaś przeżywa katharsis lub kryzys, dosłownie umiera wraz z którąś ze swoich “postaci”, aż odłącza się od niej i “rodzi” na nowo.
Kiedy komunikacja jest metaforą percepcji, codzienność okazuje się “kłębowiskiem” istot. Tu właśnie wszystkie czujące istoty mogą być wyzwalane – są one w ludziach i pomiędzy ludźmi, w przyrodzie oraz w ludziach, w ludziach i zwierzętach – tworzą niewidzialną sieć animującą codzienne życie. Metafora percepcji otwiera przed nami sposoby interakcji z rzeczywistością; zagadujemy ją, zapytujemy, prosimy – ale także skarżymy się jej lub przeciwstawiamy. Nie ma to sztucznego czy wyłącznie ceremonialnego charakteru, lecz odruchowy. Język mówiący o “duchach lasu” wyraża taką percepcję w >formalny< sposób. Kiedy chcemy otrzymać bezpośredni sens aktu – rytuału lub ofiary – zwracamy uwagę na przekaz i adresata; >co< mówimy do >kogo<. Jak już pisałem, jedno kształtuje drugie. Składając suplikę, ofiarę, wykonując rytuał lub modlitwę >mówimy< 1) pragnąc się zbliżyć do istoty 2) dając ekspresję istoty. Sama treść suplikacji nie ma żadnej mocy, jeżeli nie zostanie skierowana ku komuś. Ponadto, >ktoś< musi być ujrzany i odnaleziony, a nie “wytworzony”.
Abstrakty są odpadami procesu komunikacji; krystalizacjami doświadczeń, mającymi krótką przydatność do spożycia. I należy przyznać, że starożytne kultury nie mogły mieć abstraktów jako swoich fundamentów. Zjawisko abstraktu – powstanie rzeczy – powiązane jest zarówno z produkcją “pozostałości”, jak i z rodzajem splamienia. Abstrakt – rozumiany jako pojedyncza, wyobcowana z reszty swiata “rzecz” – 1) zaciemnia percepcję 2) rozszerza się przez zarażenie. 1) postawienie sobie abstrakcji przed “oczami” upośledza doświadczenie 2) ludzie przekazują sobie abstrakty powodowani jakąś formą lęku.
Oczywiście korzystanie z abstraktów jest nieuniknione do codziennego funkcjonowania. Odkrywamy jednak co nawiedza abstrakt – kiedy my go chcemy użyć lub go otrzymujemy.
Skąd bierzemy mądrość
Jeżeli >czysta mądrość< może nam być udzielona wyłącznie od mistrzów, orientujemy się raczej na nich, niż na mnożenie i rozdzielanie wiedzy. W rzeczy samej, wiedza jest jedynie “przerzucana” przez silniejsze siły, w których możemy dostrzec epifanie bogów lub duchów. Dostrzegając, kto uobecnia się przed nami, wchodzimy ze światem w inną relację, niż materialistyczna. Subtelnie zmieniamy punkt widzenia i odkrywamy zupełnie nowy świat. Zważając na uprzedmiotawiające ryzyko słów, które używamy, odnajdujemy bóstwo “w sekrecie”, nie “łamiąc go w słowach”.
Sztuka polega na odnoszeniu się do świata jak do żywego człowieka. Kiedy nakładamy na siebie komunikację i percepcję, zmiana zachodzi w głębiach naszego istnienia. Nie ma ono charakteru permanentnego, lecz “incydentalny”. ‘Nasłuchiwanie’ duchów ukazuje jednak świat abstrakcji jako neutralny horyzont ignorancji. W materialistycznej wizji zaś ów horyzont dzieli się na dziury, które mnożą się w doświadczanej rzeczywistości.
W materialistycznej kulturze nieszczęsnym centrum wszystkich abstrakcji jest tożsamość jednostki. Owo słynne ego, pojedyncze lub trojakie (superego, ego, id) pełni rolę Rzeczy-Mnie. Kiedy mówimy o “sobie”, współdzielimy społecznie tę rzecz. Samo istnienie “ego”, arcy-rzeczy mentalnej, prowadzi nas do wyobcowania z siebie. Ów paradoks możliwy jest właśnie przez zgubną moc abstrakcji; uprzedmiotawiamy siebie jako ego i tracimy kontakt ze swoim doświadczeniem.
Nie-nowoczesnymi (ang. non-modern) alternatywami tożsamości są m.in. postacie Dobrego Daimona (gr. agathodaimon), Świętego Anioła Stróża lub Geniusza. Jeżeli chcecie poznać antyczne i renesansowe ścieżki Komunii i Konwersacji ze swoim geniuszem, zajrzyjcie tutaj. Praktyki nakierowane na taką Komunię wyzwalają nas od abstrakcji u samego źródła, czyli osobistej tożsamości.