Trudno się nie zgodzić, że Aleister Crowley wyprorokował nam współczesność. Żyjemy w czasie, gdzie w archetypie Dziecka zbiegają się główne pragnienia i marzenia ludzi, imitowane i zaspokajane przez globalną infrastrukturę rozrywkową. U podstaw konsumpcji, rozrywki i relatywizmu światopoglądowego leży właśnie dziecięca beztroska, tj. zabawa. Chcemy czerpać z zasobów przyrody, kultury i ciała bez ograniczeń, zaś wszelkie zastrzeżenia mogą być łatwo odczytane jako zamach na wolność osobistą. Natychmiastowy dostęp do zaspokojenia potrzeb/zachcianek i możność samorozwoju na tym polu jawi się jako prawo człowieka. Dotyczy to również tak “twardych” uwarunkowań człowieka jak jego np. płeć.
Oczywiście nie każdy chce zmieniać płeć, “każdy” jednak chce dostępu do zaspokajania swoich potrzeb/zachcianek, które jest zdeterminowane przede wszystkim przez jednostkę. Kryterium wolności – i stowarzyszonej z nią zabawy, która jest naszym “chlebem powszednim” – staje się dominującym aksjomatem etycznym.
Człowiek, który potrafi zaspokoić wszelkie swoje zachcianki i pragnienia dzięki jakiejś sile (finansów, sprytu, etc) uznawany jest społecznie za króla życia. Czy się z tym zgadzamy czy nie, jest to ścieżka życia wysokiego prestiżu u znacznego odsetka ludzi. Niżej na drabinie znajdują się więc ci, którzy zaspokajają ów popęd do zabawy przez cyfrowe surogaty; czyli rozrywkę, Internet, media społecznościowe czy gry komputerowe.
Społecznie, poczucie wolności jest bliskie zabawie i samowoli. Zawodowo, warunki pracy maksymalizujące aspekt zabawy (cyfrowy nomadyzm, idea pracy zdalnej) cieszą się wysokim prestiżem. Pokoleniowo, dorośli generalnie wolą być jak dzieci, (więc rezygnują z posiadania własnych dzieci) a kulturowo młodzi mają wyższy prestiż społeczny niż starsi.
Tak wysoko ceniony głos młodych zwraca się ku starszym głosom; wiele znamion “starego porządku” – chociażby tradycje religijne czy doświadczenie pokolenia powojennego – są wówczas automatycznie waloryzowane jako gorsze i negowane lub wypierane. Uogólnieni “starsi” są także odpowiedzialni za złą przeszłość rzutującą na teraźniejszość, vide niewolnictwo w USA czy kościół katolicki, czy “boomerzy” obwiniani za klęskę w polityce klimatycznej.
W praktyce więc, dzieci zwracają się ku rodzicom i sami nie chcą nimi zostać. Archetyp rodzica zostaje wyrzucony ze społeczeństwa na rzecz archetypu dziecka. Jaskrawym przykładem jest Polska, która przejmuje wiele zachodnich trendów w kuriozalny sposób, co np. prowadzi do ogólno-społecznej niechęci do matek i dzieci. Wobec starszego pokolenia używamy zdobyczy nowoczesności; terapii czy krytycznych teorii politycznych – ale jako broni. Wtedy rodzice stają się odpowiedzialni za niedostateczny dobrobyt swoich dzieci lub ich problemy psychiczne. Można powiedzieć, że różnorodne – ale głównie dyskursywne – formy poniżania swoich rodziców stały się formą społecznego konsensusu. Kultura wówczas traci ciągłość i ulega rozszczepieniu, co generacyjnie przenosi się na każde kolejne pokolenie.
Niezależnie bowiem jakie krzywdy lub nadużycia przypisujemy swoim rodzicom, gdy sytuacja ta nabiera społecznego rozmiaru, temat przenosi się na nowy poziom, a jednocześnie nadal w nim partycypujemy.
Archetyp Dziecka sięga znacznie głębiej niż kultura, ekonomia, czy uspołecznienie; przenika on samo rozumienie tożsamości oraz sensowności działania. W dyskursach ‘duchowych’ (w tym kontekście, new age’owych oraz współczesnych interpretacji religii orientalnych) przymioty dziecka utożsamione są z wysokim poziomem świadomości; jego wolność ukazuje rzeczywistość jako zabawę wyzwoloną od społecznych czy kulturowych ciężarów. Gdy postrzegamy działanie jako zabawę – i inni widzą, że to robimy – lokujemy się wysoko na drabinie duchowego rozwoju. Rzadko jednak udaje nam się wspiąć na ten poziom; więc raczej stylizujemy nasze działania tak, aby była w nich beztroska, znamiona zabawy. Innymi słowy, udajemy, że się bawimy (bawimy się w zabawę) eliminując ze swojej prezencji elementy, które się z zabawą nie kojarzą.
Powiedzmy, że w materialistycznym społeczeństwie “złotym wiekiem” człowieka jest głównie jego okres dziecięcy i nastoletni; pragniemy więc zachować ‘stan dziecka’, korzystając z finansowej, technologicznej czy duchowej inżynierii.
Postrzegamy wówczas rzeczywistość w kategoriach ułatwień i ograniczeń dla zabawy, a zabawa jako archetypowy akt otwiera na przeżywanie archetypowego Dziecka; brak trosk i ograniczeń, oraz powiązanych z nimi stanów pozwala spotęgować emocje i afekty, dopiero wtedy są one “naprawdę”. Dopiero gdy się wyzwolimy od ograniczeń możemy naprawdę brać udział w życiu. Szereg elementów kultury postrzeganych jest zatem w kluczu; ułatwień/ograniczeń. Jeżeli interpretujemy kulturę w ten sposób, zwyczajnie umykają nam inne konteksty, które są zbyt daleko od “trzonu” klucza naszej interpretacji.
Wiele z tych wątków zostało błyskotliwie streszczonych we wprowadzeniu do Księgi Prawa na stronie OTO USA
” We realize ourselves as explained in the first paragraphs of this essay. Every event, including death, is only one more accretion to our experience, freely willed by ourselves from the beginning and therefore also predestined.
This “God,” Horus, has a technical title: Heru-Ra-Ha, a combination of twin gods, Ra-Hoor-Khuit and Hoor-Paar-Kraat. The meaning of this doctrine must be studied in Magick. (He is symbolized as a Hawk-Headed God enthroned.)
He rules the present period of 2,000 years, beginning in 1904. Everywhere his government is taking root. Observe for yourselves the decay of the sense of sin, the growth of innocence and irresponsibility, the strange modifications of the reproductive instinct with a tendency to become bisexual or epicene, the childlike confidence in progress combined with nightmare fear of catastrophe, against which we are yet half unwilling to take precautions.
Consider the outcrop of dictatorships, only possible when moral growth is in its earliest stages, and the prevalence of infantile cults like Communism, Fascism, Pacifism, Health Crazes, Occultism in nearly all its forms, religions sentimentalised to the point of practical extinction.
Consider the popularity of the cinema, the wireless, the football pools and guessing competitions, all devices for soothing fractious infants, no seed of purpose in them.
Consider sport, the babyish enthusiasms and rages which it excites, whole nations disturbed by disputes between boys.
Consider war, the atrocities which occur daily and leave us unmoved and hardly worried.
We are children.”
Co możemy wyłuskać z tego tekstu w kontekście archetypu Dziecka?
Znamionami czasu, w którym rządzi Horus; naszego czasu są m.in.
- zatracenie poczucia grzechu (np. zamiast uważać, by nie zgrzeszyć, raczej uważamy, aby nic nie ograniczyło naszego działania)
- wzrost niewinności i braku odpowiedzialności
- dziwne modyfikacje instynktu seksualnego, np. tendencje do biseksualności
- dziecięca (tj. naiwna) wiara w progres połączona z koszmarnym lękiem przed katastrofą, wobec której wszakże nie chcemy do końca podjąć środków zapobiegawczych
- infantylne kulty takie jak Komunizm, Faszyzm, Pacyfizm, Fiksacje na punkcie zdrowa (w co wchodzą róznorodne formy abstynencji, kulturystyka, wegetarianizm, straight edge, etc) oraz okultyzm we wszystkich swoich formach
- religie uległy sentymentalizacji do poziomu ich praktycznego wyginięcia
- popularność kina oraz >innych urządzeń zaprojektowanych, by koić niemowlęta, które generalnie nie mają innego sensu poza tym<
- zjawisko masowej oglądalności sportu (czy jakby to ujął Żiżek, społeczne “spectator sport)
- beztroska czy znieczulica wobec codziennie następujących nieszczęść, takich jak wojna
W tym krótkim tekście Dziecko – jako bóg Horus – zostało uznane za sakralną siłę, która nastąpiła po sile Ojca (łączonej z patriarchatem) oraz sile Matki (łączonej z matriarchatem). Podczas rządów ojca, Świat był wyobrażany jako katastroficzny, zaś miłość, śmierć i zmartwychwstanie były “szynami” rozwoju doświadczenia. Podczas rządów Matki, Świat jawił się po prostu jako to, co odżywiane matczynymi sokami.
Można dyskutować z racjonalnością tych uproszczeń, podobnych do heglowskiego zeitgeistu czy spekulacji na temat “pierwotnego matriarchatu” u Bachofena, które współcześnie nie jest brane na poważnie przez nauki społeczne. Lepiej jednak uznać te modele jako obrazy, które naświetlają różne aspekty działania i tożsamości. Religią Ojca jest więc przede wszystkim chrześcijaństwo, które temat cierpienia i bólu w życiu przepracowuje przy pomocy mythosu Chrystusa: który poświęca się – i umiera – aby zwyciężyć przeciwności losu, wielkich wrogów, jakimi są cierpienie i śmierć. W eonie Horusa natomiast cierpienie i śmierć stają się spotęgowaniem (en. accretion) doświadczenia, nie zaś przeszkodami do doświadczania. Ten wątek omówię niżej.
Innymi słowy, Ojciec czy Matka to fundamentalne podejścia do rzeczywistości; w tekście określa się je jako metody. Ściśle pisząc, są to metody relacji z rzeczywistością uwzględniające przeciwności losu; to czego nie chcemy, czyli dyskomfort, ból, starość czy śmierć. I tak w metodę Ojca możemy wpisać także klasyczny buddyzm; gdzie droga do nirwany jest defacto samopoświęceniem i śmiercią; umieramy wówczas dla “dóbr doczesnych”. Z kolei w podejściu Matki oddajemy się Ziemi, jako wszech-agregatowi który koi, odżywia i chroni.
Co istotne, metody Matki i Ojca zostają wcielone w urząd Horusa Dziecka, w którego czasie Świat jawi się jako splot zdarzeń postrzeganych w kontekście ciągłego wzrostu, w którym uczestniczą obie powyższe metody. “Metody” Ojca i Matki zostają zintegrowane w Dziecku, a nie przezeń odrzucone, a także stają się dostępne – obie, a nie tylko jedna, jak w przyszłości.
Thelema – ezoteryczna teoria nowoczesności
Wizja thelemiczna przedstawia więc “rządy Dziecka” nie w kontekście krytycznym, lecz jako dane okoliczności, z których wyłania się droga prowadząca do “dorosłego Dziecka”. Dorosłe dziecko jest tutaj paradoksem, a zarazem docelową figurą rozwoju, który jest dostępny w naszym Czasie. Innymi słowy, jeżeli w czasie Dziecka jego fundamentalnym dążeniem jest zabawa, thelema oferuje zarówno “oświecone Dziecko” jak i “oświeconą zabawę”. I jako taka, jest ezoterycznym rozwinięciem głównych aksjomatów nowoczesności; to znaczy, udostępnia je w formie oświeconej, wyższej lub tajemnej.
Jednocześnie ów krótki tekst wymienia tzw. poronione poczęcia Dziecka i Nowego Eonu, (en. abortive births of the Child, the New Aeon of Horus.) takie jak Komunizm i Faszyzm, które możemy ujrzeć m.in. jako nowoczesne deformacje metody Matki i Ojca. Myślę, że są to ekstremy postaw zbadanych przez George’a Lakoffa, będące zarazem fundamentami współczesnej filozofii politycznej. Można powiedzieć, że filozofia polityczna “uzbraja” ethosy Ojca i Matki, czyniąc mężczyzn i kobiety – oraz przypisane im cechy – przeciwnikami na arenie politycznej.
Do takich “poronień” – czyli porażek na drodze urzeczywistnienia boskiego Dziecka – można uznać także wyżej wymienione infantylne kulty, czyli pacyfizm, fiksacje na punkcie zdrowia, sentymentalizacje religii, popularność i partycypację w masowej rozrywce oraz technologii zaprojektowanej do rozrywkowych celów.
Nie tędy droga – sugeruje autor wprowadzenia do Księgi Prawa – do stania się wiecznym, radosnym Dzieckiem. Są to raczej manowce, czy konieczne porażki na drodze do ziszczenia archetypu Dziecka, pojmowanej jako nawarstwianie się eksperymentów, testów sposobów i prób skierowanych do boga Dziecka.
Ezoteryczna teoria zabawy?
Jak analogicznie może wyglądać oświecona zabawa? Przede wszystkim nie sprowadza się ona do siłowego przestawiania elementów egzystencji tak, aby umożliwić nieustanną beztroskę i zabawę. Byłby to raczej sposób poznania rzeczywistości – i uczestniczenia w niej – gdzie totalność doświadczeń przenika właśnie zabawa. Oznacza to “rozładowanie” tych aspektów życia, które są wypierane, negowane lub odrzucane, zarówno przez współczesność, jak i tradycję.
O ile więc nowoczesny obraz Dziecka opiera się na szeregu stłumień i wyparć, które minimalizują bądź anihilują to, co ma uniemożliwiać zabawę (np. odpowiedzialność, ograniczenia finansowe, biologiczne czy generacyjne) w thelemie te same elementy zostają w zabawę włączone. Nie musi się to sprowadzać do jakiś transgrenicznych działań – związanych ze śmiercią, bólem, walką czy seksualnością – raczej zwraca uwagę na ‘zwyczajne’, codzienne elementy życia, które wypieramy, tłumimy, negujemy lub od których się odwracamy. Rozdział III Księgi Prawa jest jednak pełen zwrotów typowo transgrenicznych, które po prostu łamią tabu związane z krzywdą, nierównościami, współczuciem, podległością, tolerancją, etc. Także bowiem te tabu – oprócz innych, przypisywanych np. tradycji katolickiej – zostają zaklasyfikowane jako ograniczenia w swobodnej zabawie.
O thelemicznym ujęciu zabawy-i-wolności pisałem m.in. tutaj
Co by nie było, trzeba przyznać, że jest to ciekawy i inspirujący komentarz na temat Współczesności.