Oto krótki esej nt. społecznego rozumienia thelemy oparty na własnych studiach publicznych grup thelemicznych, głównie anglojęzycznych, a także samej “historii założycielskiej” thelemy dostępnej dla polskiego czytelnika m.in. we wprowadzeniu do Liber Alef. Myślę, że intrygujący folklor skłócenia i zmieszania, obecny w nurcie 93 zasługuje na małe wprowadzenie, szczególnie dla nowych sympatyków.
Thelema jest konstelacją obrazów, treści, praktyk i wartości, które nieraz przeczą sobie nawzajem. W samej Księdze Prawa znajdujemy frazy, które mogą wydać się przeciwstawne. Niektóre fragmenty Liber AL pokrywają się z common sensem liberalnych społeczeństw Zachodnich, inne – jaskrawie mu przeczą i wywołują histerię.
Niektórzy starają się zrelatywizować te fragmenty, które im nie pasują, inni odrzucą wykładnię thelemy jako “podejrzaną”, “mizoginistyczną” czy wręcz “faszystowską” , etc. Niektórzy będą wybielać Crowleya, inni go oczerniać; a wielu dokona tych manipulacji, aby utrzymać spójność własnego światopoglądu i opartego na nim wizerunku.
Hipoteza: różnice zdań, polaryzacje i konflikty na łonie środowiska thelemicznego mogą być rezultatem samej struktury pism Aleistera Crowleya, na czele z księgami klasy A. Nie jest to jednak jedyna możliwa recepcja, lecz skutek interpretacji thelemy przez pryzmat aktualnych norm i przesądów, co nieuchronnie prowadzi do dysonansu opisanego w “Komentarzu Tuniskim”.
Czy wobec tego thelemiczny ethos jako całość jest po prostu nie do przyjęcia dla konwencjonalnie myślącego człowieka Zachodu, nieważne jakimi konwencjami będzie się on posługiwać? Jest to intuicja, która stale towarzyszy mi odkąd zacząłem studiować tę tradycję.
Nie przeczy to jednak wybiórczym i nieraz kuriozalnym interpretacjom thelemy, gdzie autorzy starają się wyciągnąć z pism Crowleya jakiś uogólnik, który mogą potem zamienić w konwencję, aby ją następnie idolizować lub zanegować.
Przegląd popularnych konwencji wyciągniętych z thelemy
- permisywizm i turboliberalizm gdzie thelema wydaje się po prostu “ezoteryczną” interpretacją zasady “wolność drugiego człowieka zaczyna się tam, gdzie pierwszego się kończy” + “róbta co chceta”
- wizja nietzscheańskiego Turbo-Człowieka w różnych odsłonach
- konsumpcjonizm i hedonizm, które wybrane fragmenty pism Crowleya legitymizują czy ukazują w “ezoterycznym” świetle
- hipersubiektywizm (dość egocentrycznie akcentujący wagę “własnego zdania”, “własnych opinii”, “własnego podejścia”, własnego czegokolwiek, etc)
- ezoteryczny scjentyzm (który próbuje implementować metodę naukową do eksploracji własnej psychiki)
- ezoteryczny sekularyzm (negujący wszelkie zjawiska religijne na rzecz quazi-religijnej inflacji Człowieka jako Boga)
- grupę poglądów opartą na kompromisach (kontrastowych z bezkompromisowymi przygodami samego Crowleya)
- sztywna ideologizacja thelemy, redukcjonizm, literalizm, “crowleyizm” (znów kontrastowa wobec oszałamiającego zaplecza samego A.C., nawiązań do różnych kultur i antyortodoksji thelemy jako takiej)
- zaś na czele tego wszystkiego… Egocentryzm.
Dodajmy różne “ponure skojarzenia” manifestujące się w podejrzeniach o faszyzm, satanizm, czarną magię, seksualną predację i oczywiście narcyzm występujący w wersji ukrytej, wypartej, wstydliwej, etc.
Wielość tych interpretacji doprowadziła do znaczącej fragmentaryzacji thelemicznego środowiska; powstania szeregu koterii czy obozów, które często pozostają we wzajemnym skłóceniu. Już za życia Crowleya jeden z jego ulubionych uczniów, frater Achad, radykalnie przeciwstawił się clue thelemickiej doktryny i ogłosił “Nowy Nowy Eon Maat”. Przykłady “separatystycznych organizacji” thelemicznych można mnożyć. Dociekliwy czytelnik z pewnością sam natknie się na wiele z nich.
Skłócenie i fragmentaryzacja wydaje się więc charakterystyczna dla publicznego “środowiska thelemicznego”, zarówno na poziomie wyznawców, sympatyków czy opiniotwórczych autorów należących do współczesnej Tradycji Misteryjnej. Samo zauważenie tej sytuacji nie jest jednak tożsame ze zrozumieniem jej przyczyn.
Znani i nieznani autorzy o Crowleyu
Większośc popularnych autorów XX i XXI wiecznych piszących nt. Magii, Mistyki i Misteriów wielokrotnie odwoływało się do pism Crowleya; niekiedy krytycznie, niekiedy wybiórczo, nader często jednak ambiwalentnie. Krytyka czy krytykanctwo nie wyklucza jednak obfitego czerpania z dorobku A.C., jak np. u Petera Greya, współzałożyciela wydawnictwa Scarlet Imprint.
Grey po dotkliwej krytyce AC zramował swoje teksty jako “thelemę progresywną”, co jest dla mnie skutkiem opisanej wyżej ambiwalencji.

Niektóre głosy twierdzą, że sam Crowley nie poradził sobie z wyzwaniem doktryny, którą objawił ludziom; o czym, wg Jasona Louva, świadczą jego ekscesy we Włoszech (por. książka “John Dee and the Empire of Angels: Enochian Magick and the Occult Roots of the Modern World”). Pojawiły się także tezy, że Crowley został dobrowolnie/niechcący opętany przez Choronzona, demona rozproszenia, co odcisnęło piętno na reszcie jego życia. Krytyka autora często okazuje się dźwignią do niemerytorycznego zanegowania albo demonizacji całej doktryny, m.in. na korzyść “starożytnej magii” (vide: starożytna magia działa, magia thelemy nie działa), czy odkryć magicznych już po śmierci A.C.
Myślę jednak, że w/wym. negatywne opinie nt. Crowleya i jego doktryny wynikają przede wszystkim z ambiwalentności thelemy jako takiej, np. w Księdze Prawa. Ambiwalencja oznacza najprościej współobecność pozytywnego i negatywnego nastawienia do jakiegoś obiektu. Biografia Crowleya, szereg fraz z jego pism, a nawet ich literacka struktura zdaje się nie tylko potwierdzać, ale wręcz ewokować ambiwalencję i dysonans, która jest dalej różnorako “rozładowywana” przez odbiorców.
Co ciekawe, na temat losów Proroka Thelemy wypowiedziała się nawet pozaziemska cywilizacja Ra, rzekomo skanalizowana przez Carlę L. Rueckert w latach 1981-1984 (patrz tzw. “Ra material“). UFO także nie ma najlepszego zdania na temat Proroka Thelemy; zasugerowało bowiem, że Crowley udał się na “karmiczną rekonwalescencje” (czyli do piekła).
Wielu zwolenników Crowleya podważy nie tylko stwierdzenia Louva (czy jego wiarygodność jako autora), ale także każdej innej osoby (czy pozaziemskiej cywilizacji), która przygląda się ambiwalentnym szczegółom z biografii AC. Taka postawa wydaje się jednak niewystarczająca do dojrzałego skonfrontowania się z problematyką.
Podsumowując, dla wielu postaci sceny okultystycznej A.C. jawił się jako PROBLEM, który trzeba jakoś “ustawić”; idolizować, skrytykować, przewartościować, zdekonstruować, obnażyć czy najprościej, zignorować. Jak rozwinę niżej, uważam to za rodzaj nieskutecznej lub niekompletnej strategii recepcji thelemy, który regularnie “mści się” i domaga dopełnienia niczym nieprzepracowany uraz. Piszę tu zarówno o obozie “za”, jak i “przeciw”. Zabawne, że taką recepcję osoby A.C. i jego pism zawarto już w przekazie Księgi Prawa (por. AL II: 56 i inne). Dodajmy, że szereg autorów poza-thelemicznych czerpał z pism Crowleya, aby następnie stworzyć własne kliki lub ideologie (poza P. Greyem są to chociażby chociażby LaVey, O9A czy Hubbard).
Społeczna fragmentaryzacja thelemy
Oprócz mniejszych lub większych grup, organizacji, diskordów, lóż i licznych odłamów O.T.O. i A.’.A.’., istnieje także grupa ludzi, którzy wyciągają z thelemy aspekt indywidualistyczny, a następnie absolutyzują go, aby fetyszyzować egocentryzm, hedonizm, czy narcyzm. Wydaje się, że wielu osób “skrzywdziło się” taką perspektywą**. Niektórzy praktykują “thelemiczny egocentryzm” w postaci “ekscesu”, inni w wersji “wstydliwej” lub “ukrytej” (czyli w różnej mierze samokrytycznej). Stąd, być może, przypięta thelemie łatka hedonizmu i ekscesu, która powstała już za życia Crowleya i obecnie widoczna jest w memach internetowych. Dla wielu odbiorców pierwszymi treściami nt. Crowleya napotkanymi w sieci są “humorystyczne” nawiązania do orgii i seksu analnego, reprodukowane – czy to w wersji cynicznej, czy “wstydliwej”, czy “dumnej” – przez sympatyków thelemy.
W internetowych perypetiach thelemy zabawne są zarówno sposoby legitymizacji egocentryzmu i hedonizmu, jak i próby kompromisu lub negacji tych postaw. Myślę, że świadczą one po prostu o popularności takiego wizerunku, z którym zarówno krytycy, jak i zwolennicy starają się jakoś negocjować. Myślę też, że zbiegają się one w powielanej opinii, w której thelema jest przede wszystkim drogą dla hiper-indywidualistów i self-made manów. Nie trzeba jednak daleko szukać, by wskazać te fragmenty ze Świętych Ksiąg Thelemy (Liber Cheth!) i pozostałych tekstów (fragmenty Liber Alef i Liber XXXCCCIII), które okrutnie rozprawiają się nie tylko z ego-centrycznym ujęciem thelemy, ale także i człowieczeństwa jako takiego.
Niewłaściwe skonfrontowanie się z ambiwalencją wpisaną w thelemę prowadzi do szeregu absurdów, które są społecznie nieodróżnialne od thelemy jako takiej.
Dla wielu sympatyków thelemy nie jest ona ścieżką “ogólnożyciową”, ale raczej forma uzupełnienia, wzbogacenia czy gadżeciarstwa, które koegzystuje z innymi wyborami “duchowymi”. Stawia to pod znakiem zapytania zdolność thelemy do ogarnięcia całej egzystencji (którą sobie rości wręcz na poziomie historiozoficznym), oraz tworzy wariacje thelemito-buddysto-wiedźm, czy tantryczno-katolickich-thelemitów, którzy po prostu nie kultywują thelemy jako spójnej tradycji.
Nie chodzi tu o moralizowanie takich wyborów, raczej o dociekanie z czego wynika taka “kustomizacja” duchowości i czy elementy thelemiczne “włożone” w skonstruowany lub new-ageowy system nadal zachowują swoją unikalność? Pytanie to może dotyczyć każdej innej tradycji, która uległa “frankensteinizacji” w Późnej Nowoczesności, niebezpiecznie zbliżając się do formatu “Duchowego Supermarketu”.
Jakie wnioski możemy wyciągnąć z tego całego zamieszania?
Dyskusje nt. Liber Legis wychodzące z takiego, czy innego wersu nieuchronnie prowadzą do sprzeczności i konfliktu, przed czym, zdaje się, przestrzega Komentarz Tuniski. Sama Księga Prawa jest intrygującym przykładem tekstu, który stawia tezy, aby później uchylić je przeciwstawnym stwierdzeniem, zanegować czy przekroczyć. Łatwo jest postawić chociażby roboczą tezę, że Księga Prawa jest raczej niezrozumiała dla nowicjusza. Co jednak nasz sympatyk zrobi ze swoim wstępnym niezrozumieniem?
Nawet koronny przekaz “Do What Thou Wilt Shall Be The Whole Of The Law” okazuje się postulatem jawnie paradoksalnym lub wewnętrznie sprzecznym w świetle innych fragmentów Świętych Ksiąg Thelemy. Jest to o tyle istotne, że brak intersubiektywnego rozumienia tworzy ryzyko tzw. pustego znaku, czyli frazy, która nie ma realnego znaczenia i może zostać dowolnie rozumiana lub używana. Niestety takim “pustym znakiem” może stać się sama thelema, która – wedle idei permisywizmu – będzie dowolnie używana przez jej sympatyków i przeciwników.
Jakie robocze wnioski możemy z tego wyciągnąć? Oto propozycje:
- Nie da się publicznie mówić o thelemie w sposób, który będzie przyswajalny i zgodny z rzeczywistością, co wywołuje szereg perturbacji i konfliktów
- Thelema jest apofatyczna jako taka (patrz niżej), przez co każda wypowiedź adresowana do thelemy i jej założyciela będzie budzić ambiwalencje, dysonans poznawczy lub polaryzować
- Do społecznego współdzielenia thelemy potrzeba innego sposobu używania języka, ponieważ domyślny, normatywny sposób automatycznie prowadzi do konfliktów i sprzeczności
- Thelema jest antynomiczna wobec aktualnych norm, przez co staje się “niewidzialna” lub “ekstremalna” dla zgeneralizowanego światopoglądu Nowoczesnego
- Thelema jest publicznie “pustym znakiem”, który zostaje wypełniony nieraz losowymi, “antysystemowymi” lub “prosystemowymi” znaczeniami
- Thelema uległa szybkiej fragmentaryzacji, co uniemożliwiło wykształcenie jej spójnego wizerunku jako tradycji
Thelema – tylko dla wtajemniczonych?
Sensowną propozycją adresującą całe to zamieszanie może być opinia, że Thelema ma sens wyłącznie w gradacyjnej strukturze inicjacji, które oferują zakony Ordo Templi Orientis lub A.’.A.’.. Takie ujęcie pozwoliłoby zrozumieć “antyspołeczny” charakter A.’. A.’., które minimalizuje wzajemny kontakt członków zakonu przynajmniej do stopnia Adeptus Minor. Sam Crowley jednak w Ekwinokcjum Bogów wyraźnie stwierdził, że wykładnia Liber Legis nie jest zarezerwowana wyłącznie do tajemnych stowarzyszeń, a raczej ma objąć globalne przemiany na Ziemi, czy chociażby w Europie. Podobną narracją cechuje się książka “Magia w Teorii i Praktyce”, gdzie magia nie jest przeznaczona dla wtajemniczonej elity, ale dla każdego chętnego człowieka.
Częściowym rozwiązaniem dla “niezrzeszonego” sympatyka thelemy wydaje się po prostu zachowanie milczenia i wyłącznie samodzielne, subiektywne studia. Żadna tradycja jednak nie może przetrwać bez społecznego współdzielenia, tj. znalezienia perspektywy czy języka, dzięki którym można o thelemie mówić bez nadziewania się na sprzeczności, antynomie i ambiwalencje, które eskalują do wewnętrznych i zewnętrznych konfliktów. Tymczasem, w społeczeństwie informacyjnym treści nt. thelemy i tak będą powstawać. Pytanie jednak, jakie?

Apofatyczność thelemy
Wzięcie jednej wartości, frazy, czy księgi z klasy A oraz ich absolutyzacja prowadzi zatem do asymetrii czy zniekształcenia całości, jaką jest thelema. Czy będzie to liber Oz, czy III rozdział Księgi Prawa, czy rozdziały nt. podległości kobiet w Liber Alef, czy pan-erotyczne fragmenty z Księgi Kłamstw; sam akt ideologicznego wywyższenia ich, dzięki czemu mają “charakteryzować cała Thelemę” nieuchronnie zaprowadzi w otchłań sprzeczności, albo jeszcze gorszą otchłań wyparcia (które być może są częścią jednej Czeluści). Można więc śmiało stwierdzić, że Komentarz Tuniski “aplikuje się” nie tylko do Liber AL, ale jakichkolwiek innych uogólnień roszczących sobie prawo do zdefiniowania “czym jest thelema”, ale także newralgicznych pytań o thelemiczną etykę. Oznaczałoby to, że wszelkie polemiki krążące wokół powyższego pytania grożą przykrymi konsekwencjami.
W takim ujęciu thelema jest tradycją apofatyczną, która w przemyślny sposób opiera się uogólnieniom, cherry-pickingowi, stronniczości, czy intelektualnym polaryzacjom. Kto spróbuje, ten pożałuje! Wydaje się wręcz, że Święte Księgi Thelemy usiane są pułapkami, które mają powyższe rozbroić, obnażyć czy ośmieszyć. Opisane wyżej zgiełk i zamieszanie może być odebrane jako masowe wpadnięcie w zastawione sidła. Jest to jednak sytuacja dysfunkcyjna i potencjalnie zapętlona.
Innymi słowy, dotychczasową, burzliwą historię thelemy można ujrzeć raczej jako porażkę recepcji Księgi Prawa i pozostałych Świętych Ksiąg. Post-crowleyowska historia thelemy świadczy więc raczej o tym, czym thelema nie jest (typowy mechanizm apofatyczny) niż czym miałaby być. Jest to więc pewna otulina, która przypomina krąg śmieci otaczających idealnie wysprzątane domy narodowości romskiej. Zjawisko to zostało udokumentowane przez antropologów.
Jak zatem zgłębiać thelemę? Propozycja wstępna.
Pierwszym krokiem do recepcji thelemy wydaje się więc rezygnacja z aroganckich uogólnień, zarówno w dyskusjach z innymi, jak i we własnym myśleniu. Problem tkwi jednak w tym, że sama specyfika Zachodniej sfery publicznej, czy aktualny common sense Europejczyków i Amerykanów po prostu opiera się na mnożeniu uogólnień (przesądów, racjonalizacji, etc) i wynikającej z nich polaryzacji. Niestety dla Człowieka Nowoczesnego, który systemowo pozostaje niewolnikiem konceptualnego, odgórnego myślenia (tzw. “top-down”), inna perspektywa może być o prostu niemożliwa. Możemy zatem wykorzystać thelemickie teksty do wykolejenia takiego myślenia i wyemancypowania się z niego. Stawia to w przykrym – i słusznie! – świetle tych, którzy usiłują dokonać czegoś odwrotnego; czyli “spakować” czy zredukować złożoność tekstów thelemicznych do zestawu osądów lub przesądów, zarówno negatywnych jak i pozytywnych.
Podążając takim wnioskowaniem, thelema i Późna Nowoczesność pozostają w relacji antynomicznej, zaś “Nowy Eon” ma dopiero nadejść, zaś obecna kondycja Zachodniej Cywilizacji jest raczej agonią Starego Eonu.
W Europie i USA rośnie popularność magii, mistyki i tradycji misteryjnej, co widać w proliferacji artykułów, książek, podcastów i powstawaniu całych, nowych metodologii magicznych. Niestety, wewnętrzne tarcia środowiskowe zdają się marginalizować obecność thelemy w tym procesie.
Co zatem stanie się, gdy przestaniemy spoglądać na elementy tradycji thelemicznej jako na zespół twierdzeń, tez, osądów czy stwierdzeń, z którymi możemy – koniec końców – robić co nam się podoba?
Możliwych odpowiedzi na to pytanie postaram się udzielić w następnym eseju.
*https://en.wikipedia.org/wiki/Cherry_picking
**Sympatyk thelemy, który dysponowałby nadmiarem wolnego czasu mógłby panopticum osobowości, które w taki czy inny sposób “skrzywdziły się” o thelemiczne księgi. Polskim przykładem jest niejaki Jakub G. z pewnego miasteczka na południu Polski, który niedługo po odbyciu inicjacji w O.T.O. uznał się za Mistrza Świątyni, który to pogląd utrzymuje do dziś. To, co w Polsce jest osobliwością w USA przyjmuje znacznie szerszy wymiar. Aby zwiedzić thelemiczne panopticum wystarczy zagłębić się w odmętach YouTube, wpisując odpowiednie hasła.