Ten krótki esej jest wstępem do użycia dzieł sztuki jako narzędzi do praktyki magicznej. Jak wyjaśnił Frater U∴D∴ , zależnie od wybranego modelu magii możemy widzieć opisane w eseju sensy czy wzory jako przepływy energii, ale także żywe, wychodzące Naprzeciw duchy. Zostawiamy czytelnikowi dowolność, korzystając z pojęcia antropologicznego, jakim jest mitem.
Na pytanie “czy lubisz oglądać filmy?” prawdopodobnie większość czytelników udzieli odpowiedzi pozytywnej. Na drugie pytanie jednak: “Jak oglądasz filmy?”, niewiele osób mogłoby udzielić jakiejkolwiek, spontanicznej odpowiedzi. Oczywiście nie chodzi mi o nośnik czy platformę, taką jak Netflix, kino czy smartfon. Pytanie adresowane jest do sposobu, metody, z jaką oglądamy film. I właśnie o tym będę pisał niżej.
Sztuka w zwierciadłach perspektyw
Sekretem życia, który odnajdzie każdy wytrwale praktykujący medytację jest plastyka podejścia czy perspektywy. Gdy odkrywamy, że niemal każdej życiowej sytuacji możemy doświadczać z wielu stron, uwalniamy się od “obiektywistycznej” tyranii, która każe wszystko interpretować jednolicie, ponieważ tak jest “realistycznie”. Rzeczywistość bowiem nigdy nie była jakaś, ona zawsze jest wieloraka!
W praktyce oznacza to dostępność wielu perspektyw jednocześnie; perspektyw które nie są “okularami” przez które spoglądamy na świat, a raczej “warstwami” z których składa się teraz doświadczana rzeczywistość.
Ów fundamentalny perspektywizm poznania przekracza egocentryczną wizję, gdzie głównym aktorem jest ja, które doświadcza wszystkiego z “subiektywnej” perspektywy. Zachodzi tu “odwieszenie” filtra moje-niemoje. Magia przekracza też dualizm “obiektywne-subiektywne”; otwierając na niesłychane bogactwo i złożoność.
Rzeczywistość, która rozpościera się przed nami jest także głęboko sensowna; nie jest bezładna i chaotyczna, a jednocześnie pozostaje przygodna. Obecne w rzeczywistości sensy nie są także linearne; nie są “osobnymi scenariuszami”; obcujemy raczej ze splotem sensów, które uwalniają się w chwili bieżącej. Przygodność życia jest utkana z sensów, zaś Wydarzanie Się egzystencji to przepływy woli pomiędzy nimi. Za akt woli należy zwrócić samo, nawet senne, zwrócenie uwagi.
Uwaga jest bowiem “sensotwórcza”, lecz nie jak reflektor, który oświetla sensy i wzory grasujące w otoczeniu. Nie jest też sensotwórcza jako wymyślanie sobie wzorów i dopasowywanie ich (“interpretacja”). Raczej…
…uwaga jest punktem przecięcia się niesamowitej sieci, zaiskrzenia, zejścia się, włączenia, wokół którego owija się harmonijna mandala. Uwaga jest więc sercem doświadczania, którego “bicie” pozwala nam Iść czy Przemierzać przygodność.

Dzieło sztuki jako żywe środowisko
“Estetyzacją” tej przygodności życia są właśnie dzieła sztuki. Każde bowiem jakoś utrwala splot sensów, które żyją w rzeczywistości; czy jest to rzeźba i obraz, czy film, wiersz, taniec czy performance. Ktoś napisał, że literatura jest “sprężeniem”, tj. skapsułowaniem ogromnej ilości wzorów w “ekosystemie” fabularnym. W doświadczeniu czytania dosłownie “wychylają się one” – niczym całe drzewa geneaologiczne – z przygód opisanych w książce. Tak samo jest z kinematografią.
Nie chodzi tu o definiowanie “czym jest wzór”, a raczej doświadczenie go “w akcji”; tj. podczas doświadczania sztuki. Sztuka jest wszakże doświadczeniowym Zoo, “wyizolowaną” prezentacją sensów, tych samych, które odnajdujemy w naszym własnym życiu. W antropologii wzory te określa się m.in. jako mitemy; “jednostki” sensu, które tworzą progresje fabularne.
Mitemami są nie tylko fabuły typu “bohater ratuje księżniczkę” czy “bohater upadł, ale się podniósł”, lecz praktycznie każdy, rozpoznawalny rozbłysk sensu podczas doświadczania sztuki. Taki rozbłysk jest bliski doznaniowo inspiracji (in-spire, rozpalić). Taki rozbłysk jest także węzłem w sieci łańcuchów opartych na podobieństwie. Każdy mitem istnieje w relacji do innych mitemów, a jednocześnie – co subtelne, ale i wyraźne – istnieje i jako wykrywalna “wiązka”.
Z taką wiązką – w różnej postaci – możemy nawiązać długotrwały i pogłębiający się kontakt. Tu właśnie sztuki klasyczne i wyzwolone spotykają się ze sztuką magiczną.
Mówiąc zatem o mitemach, staramy się ujrzeć – a nie tylko zrozumieć – epifanię sensu, splątania, czegoś, co odkrywa ład w doświadczeniu i kogoś, kto bierze nas za rękę i pokazuje, gdzie dalej możemy podążyć…
Każde dzieło sztuki jest “ekranem”, w którym – statycznie lub dynamicznie – rozpoznajemy różne mitemy. Nie chodzi jednak o zrozumienie ich konstrukcji, ale o eksplorację potencjalnie nieskończonych powiązań, których dane dzieło jest tylko zogniskowaniem.
Oznacza to, że każde dzieło sztuki jest “otwarte” w sensie zgłębiania go. Jest to fundamentalnie podejście in-, lub ewokacyjne. Sztuka nie jest informacją, która wyposaża nas w wiedzę, ale portalem do przywołania. Dlatego wielka sztuka żyje w nas długo po seansie lub przeczytaniu książki.
Magia rytualna umożliwia eksplorację dzieł sztuki podobną do przechadzania się po pałacu.
Aby to zrobić skutecznie potrzebujemy godzin wytrwałej praktyki. Będzie to nie tylko praktyka medytacyjna, ale właśnie praktyka magiczna, której w przejrzysty i systematyczny sposób nauczycie się dzięki kursowi Quareia.
Jak więc możemy obcować ze sztuką dzięki praktyce magicznej?
Teraz spójrzmy na to wszystko z innej strony, przy pomocy innej narracji.
Praktyka magiczna otwiera na szczególną recepcję dzieł sztuki. Mówiąc ogólnie, jest to przeżywanie oparte na podobieństwach, a nie ciągach kauzalnych. Gdy doświadczamy czegoś “w głębokim zanurzeniu”, Nieświadomość stymulowana jest przez łańcuchy podobieństw (ang. resemblance). Umysł niejako “wyszukuje” lub “dopasowuje” te elementy naszego życia – zgromadzonej wiedzy i doświadczenia – które harmonizują z tym, co przedstawione w dziele sztuki. To właśnie dzięki zasadzie podobieństwa możemy przeżyć katharsis, o którym pisał Arystoteles w “Poetyce”.
Gdy bowiem dziejąca się w sztuce sekwencja zdarzeń zahacza o poziom mityczny – wspólny wszystkim ludziom w ramach jednej kultury, związany m.in. z walką, śmiercią, pomocą – umysł w pewnym sensie przeżywa widziane wydarzenia jako “osobiste”. Myślę, że mechanizm ten jest podobny do opisanych przez Olivię Fox Cabane badań sportowców zimowych, których poproszono o wyobrażenie sobie ze szczegółami trasy wyścigu i odkrycia, że podczas wyobrażania stymulowane są te same obszary mózgu, co podczas faktycznego wyścigu.
Najpierw musimy jednak nawiązać kontakt z mityczną warstwą sztuki, z którą obcujemy.
Oznacza to dosłownie, że film, rzeźba, obraz, książka czy wiersz stają się “trójwymiarowe”, gdy wcześniej były płaskie. Możliwość zanurzenia się czy zagłębienia nie jest poetycką metaforą, lecz działaniem magicznym. Warunkiem jest “wsiąknięcie” w Obraz, który staje się ekranem; splotem wzorów, spętleniem, sferą wyznaczoną przez określone bieguny i żywą w środku.
Wszystko, co znajdziemy w jednym ze “środowisk sensu”, jakim są dzieła sztuki, oczywiście przekracza to środowisko.
Stąd i metafora “zwierciadeł” jest tu tak poręczna. Gdy wszakże spojrzymy na kogoś przez zestaw luster, dotrzemy do unikalnych odkryć. Równie dobrze – na dalszych poziomach zaawansowania – możemy użyć każdego wybranego dzieła sztuki jako zwierciadła, przez które spojrzymy na interesujący nas aspekt rzeczywistości.
Jest to zresztą rdzenne znaczenie słowa “dywinacja”; czasownik od świętości – divination – to po prostu sztuka czytania wprost z Rzeczywistości. Gdy oswoimy się z metodą, czy intuicją opisaną powyżej, ukryte drzwi skarbca Sztuki stają przed nami otworem.