Symfonia zmysłów: metta a wnioskowanie

Dziś parę słów na temat metta/maitri, tym razem w kontekście wnioskowania. W tekście dowiesz się więcej o tym, dlaczego warto praktykować metta/maitri, jak wpływa to na nasze procesy poznawcze, oraz jakie negatywne i toksyczne stany umysłu “usychają” dzięki praktyce metta/maitri.

Podobnie jak we wpisie, który jest wstępem do niniejszego artykułu (przeczytacie go TUTAJ), ilustruję wpis kadrem z filmu “Młodość” w reżyserii P. Sorrentino. Dlaczego? Otóż w powyższej scenie główny bohater, Fred Ballinger, kompozytor i dyrygent siada sobie na pniu, wyjmuje wyobrażoną batutę i zaczyna dyrygować. W tym momencie dźwięki przyrody – ptaki, szelest liści, odległe dzwonki zawieszone na szyjach krów – zaczynają układać się w muzykę. W filmie dosłownie słyszymy tę “melodyjność” przyrodniczych dźwięków. Ta scena idealnie ilustruje to, o czym będę pisał, bowiem praktyka maitri sprawia, że codzienna rzeczywistość “układa się” w piękne arcydzieło.


CZYM JEST WNIOSKOWANIE /INFERENCJA/?

W każdej chwili dnia nasz umysł prowadzi wnioskowanie; coś w rodzaju złożonego, wielowarstwowego zgadywania co zaraz się wydarzy [1]. Oto przykład: rozmawiam na ulicy z obcym człowiekiem. Czuję od niego alkohol, w jego głosie znajduję agresywną nutę; umysł w tym momencie dopisuje resztę obrazka: “ten gość jest groźny”. Dzieje się to natychmiastowo. Umysł przetwarza mnóstwo danych i tworzy “ramę” sytuacji. Takie ramowanie to właśnie wnioskowanie. Wnioskując rzeźbimy sobie opowieść o dniu, która współtworzy nasza opowieść o życiu. Kiedy wnioskujemy, podkładamy sobie pod nogi klocki, po których zaraz będziemy kroczyć. Musimy to robić żeby funkcjonować, a raczej nasz umysł to robi na wielu poziomach.

Robimy to non stop; szacujemy, zgadujemy, przewidujemy. “Obrysowujemy” sytuację jak pierwotny człowiek, który w błyszczącym krążku w zaroślach dostrzegł oko jadowitego węża. A może był to tylko świecący kamyk? Lepiej pomylić patyk z wężem niż nie dostrzec w porę groźnego gada – tak przynajmniej “sądzi” ewolucja.

Kiedy wnioskujemy, rzeźbimy w nieskończonym morzu danych swój korytarz, którym się “poruszamy”. Możemy “iść” tylko w kierunku, który wyrzeźbią nam mechanizmy wnioskowania. To właśnie one wyczarowują nasze bieżące doświadczanie. Mówiąc precyzyjniej “chodzenie odbywa się samo”, bo chodzenie to tutaj postrzeganie rzeczywistości. Wewnątrz tego postrzegania dopiero mamy jakiś zakres ruchów, w którym możemy podejmować wybory i decyzje. Innymi słowy, to właśnie wnioskowanie roztacza przed nami spektrum wyborów; nasza wola także jest ograniczona wnioskowaniem. Gdybyśmy nie rzeźbili sobie takich torów łatwo utonęlibyśmy we wszech-złożonej rzeczywistości.

Każda chwila kryje w sobie -dziesiąt zwiniętych w niej scenariuszy. To który z nich wybieramy jest poza naszą wolą; wypływa z korytarza, który wyrzeźbiło wnioskowanie. Kiedy biegnę do sklepu aby kupić piwo (spieszy mi się do weekendu), to nie biegnę do szpitala ulicą mając silny krwotok. Tu i tu biegnę, lecz “kształt” tej sytuacji jest zupełnie inny, zwracam więc uwagę na inne szczegóły, aby szybciej wykonać zadanie. Kiedy rozmawiam z dziewczyną podczas rozmowy kwalifikacyjnej, to nie rozmawiam z nią na wieczornej randce. Tu i tu rozmawiam, lecz de facto widzę innego człowieka, nawet gdyby jest to ta sama dziewczyna. Inne spostrzeżenia wyciągnę z tych dwóch sytuacji, na inne rzeczy zwrócę uwagę oraz inne myśli i emocje będą się rodzić w mojej świadomości.

Mechanizmy wnioskowania znajdują się tuż pod progiem naszej świadomości. Są “automatyczne” dlatego nie możemy nimi manipulować ad hoc. Możemy jednak długotrwale wpłynąć na ścieżki wnioskowania, o czym napiszę niżej.

Wnioskujemy na wielu poziomach, lecz zasada jest taka sama: widzimy “coś” i natychmiast tworzymy z tego “sytuację”. Co się wtedy dzieje? Następuje błyskawiczne przetworzenie miriada danych, ich interpretacja, a potem obiektywizacja. W ten sposób nasz umysł “animuje” subiektywną rzeczywistość, która nie różni się od halucynacji [2]. To, jakim kierunkiem ta animacja podąży zależy od torów naszego wnioskowania. Wiem, że ciągle powtarzam tę samą myśl, ale jej przyswojenie jest kluczowe dla naszych dalszych rozważań na temat maitri.

METTA/MAITRI A WNIOSKOWANIE

Jak już pisałem TUTAJ, metta/maitri to buddyjska praktyka miłującej życzliwości. W przypisach znajdziecie także artykuł na jej temat z portalu sasana. Maitri to percepcja przesiąknięta pięknem i rozkwitająca z wszechobecnej SYMPATII. Sympatia/sympatheia to wg Greków siła spajająca kosmos, czyniąca go integralnym, współdzielonym, połączonym. Osobiście uważam, że miłująca życzliwość jest proto-miłością, czymś co wyściela percepcję i stanowi fundament zdrowia psychicznego.

Dochodzimy tutaj do konkluzji, którą spotkamy m.in. u Reggiego Raya w kursie Awakening the Heart; energia maitri nie jest ani romantyczną, ani religijną, ani jakąkolwiek specyficzną miłością czy dobrocią. Maitri jest tak pierwotna, że wg Reggiego przypomina grawitację (miłość matki Ziemi do własnych dzieci). Metaforycznie patrząc powiemy, że dzięki tej grawitacji nie odlatujemy; czyli zachowujemy podstawowy kontakt z rzeczywistością.

Mam przez to na myśli – a rozwinę to niżej – że mnóstwo stanów i uwikłań emocjonalnych wypływa z braku maitri, z nieukochania, czyli ze stanu wyobcowania i odcięcia, w którym – np. zdaniem Alana B. Wallace’a – bytuje większość Amerykanów (i wielu Europejczyków).

W tym ujęciu maitri nie jest niczym szczególnym – ani nie jest to mistyczne przeżycie, ani jakaś kosmiczna miłość czy duchowe poczucie połączenia wszystkich żyjących istot. Nie. Maitri to coś znacznie prostszego. Przypomina tlen, który m.in. umożliwia nam komunikację (i w ogóle życie).

Przypomina mi się tutaj metafora Zhuangzi (TUTAJ przeczytacie o jej polskim wydaniu, polecam!) zatytułowana Suche Stawy. Zhuangzi porównuje samsaryczne interakcje międzyludzkie do suchego stawu pełnego ryb, które stykają się pyszczkami aby przekazać sobie tlen. Dlaczego? Ponieważ zostały one pozbawione swego naturalnego środowiska. Właśnie tak wygląda rzeczywistość ludzi pozbawionych maitri; jest to jednocześnie absurdalna, nienaturalna, wręcz groteskowa sytuacja.

Jak to się ma do wnioskowania? Pisałem wyżej, że wnioskujemy nieustannie; z chwili na chwilę zgadujemy co zaraz się stanie. Tak powstaje ciągłość doświadczania.

Czy mamy wpływ na nasze wnioskowanie? Odpowiedź brzmi: częściowo [1]. Niektóre z nich są refleksyjne, inne nie. Jako, że mamy wpływ na wnioskowanie, to możemy je sobie skomplikować, zaburzyć czy w inny sposób zepsuć.
Przykłady ludzi z zaburzonym wnioskowaniem? Paranoicy. Wszędzie zagrożenie, wszędzie niebezpieczeństwo. “Odkręcaniem” takich zaburzonych torów wnioskowania zajmuje się m.in. racjonalna terapia zachowań [3].

Praktyka metta (mettā bhāvanā) także wpływa na tory naszego wnioskowania. Praktykując metta rozprzestrzeniamy miłującą dobroć, która nabiera jakości, intensywności i siły. W końcowym etapie mettā bhāvanā rozprzestrzeniamy miłującą życzliwość – czy rozciągamy sieć sympathei – na cały wszechświat. W kryteriach technicznych dosłownie “robimy to”; rozprzestrzeniamy maitri we wszystkich kierunkach:

“mnich oblewa świat w czterech kierunkach swym umysłem życzliwości, potem ku górze, a potem ku dołowi, i dookoła – cały świat ze wszystkich stron, kompletnie, ze szczodrością, wszechprzenikająco, wspaniale, bez przywiązania” [4].

Majjhimanikaya

Owo “oblewanie” czy “rozprzestrzenianie” oddziałuje na to jak patrzymy na świat – a patrzenie ugruntowane jest właśnie w ścieżkach wnioskowania.

Wytrwała praktyka metta wpływa na tory wnioskowania, a przez to animuje (współkształtuje) doświadczaną rzeczywistość. Oprócz kreowania w nieświadomej percepcji pozytywnych scenariuszy, metta integruje ze sobą cząstki (z sanskrytu: dharmy) rzeczywistości – tworząc “symfoniczne doświadczanie” o którym pisałem wcześniej. Innymi słowy, metta ofiarowuje nam spójny kosmos, którego zasadą organizacyjną jest miłująca życzliwość. Sama “spójność” czy integralność jest tożsama z miłującą życzliwością. Przypomina mi to powiedzenie Olego Nydahla, że atomy oraz ich zawartość trzymają się blisko siebie pomimo kolosalnych odległości rzędu ziarnko ryżu do boiska piłkarskiego, “ponieważ się lubią”. Łączy je sympatia. Bez niej rozproszyłyby się w przestrzeni. I właśnie Grecy wyrazili to poczucie w koncepcji sympathei.

Zimna groza świata wyzutego z maitri

Uważam, że wiele “negatywnych stanów” umysłu ogólnie rodzi się z rozszczepienia i oddzielenia; np. polaryzacja polityczna, niechęć, zaciętość, konfliktowość, toksyczny gniew, marginalizacja, dyskryminacja, poczucie odrzucenia, ale także chciwość i łapczywość. Kiedy praktykujemy metta usuwamy korzeń tych emocji, jakim jest rozszczepienie. Zasypujemy przepaść z której wyrastają trujące chwasty. Innymi słowy, powyższe stany powstają z nieukochania, braku miłości, braku sympatii, braku maitri. A niestety żyjemy w czasach, gdzie nieżyczliwość i głęboka fragmentaryzacja (nieobecność sympathei) jest smogiem, który oddychamy. W takim środowisku lęgnie się mnóstwo demonów, które szaleją po “uzewnętrznionym umyśle kolektywnym” czyli Internecie i mediach społecznościowych. Żyjemy w codzienności wysokiego usieciowienia (porównaj 2021 rok z 1821 a ujrzysz dwa światy), której towarzyszy rosnące rozszczepienie.

Jeżeli rozszczepienie i nieukochanie zakorzeni się w naszych procesach wnioskowania, to percepcja wygeneruje świat przypominający poszatkowane pole bitwy, gdzie walczą “swoi” i “wrogowie”, zderzają się idee wrogie i przyjazne, trwa chroniczny stan zapalny a niechęć, polaryzacja, konfliktowość i marginalizacja rosną w siłę.

W takim ujęciu rozróżnienie na “zewnętrze” i “wnętrze” jest drugorzędne, ponieważ nasza percepcja obejmuje zarówno własne myśli, emocje i doznania, jak i doświadczanie innych ludzi oraz społecznego kosmosu. Paradoksalnie, “pęknięcie” ludzkiego doświadczenia na zewnętrze i wnętrze również może zyskać znamiona rozszczepienia.

Jak zatem praktyka metta wpłynie na nasze wnioskowanie? Możemy spodziewać się, że metta niejako automatycznie “uaktywni” czy ukaże w percepcji drogi i scenariusze, które spotęgują sympatię, życzliwość i dobroć. Nie dzieje się to jednak przy pomocy świadomego intelektu czy rozumowania, lecz własnie wnioskowania. Metta promieniuje i – wg nauk buddyjskich – dotyka także osoby w otoczeniu praktykującego, być może “naginając” ich kręte ścieżki wnioskowania w kierunku integrującej wszystko sympatii!

Oczywiście jest to mój pogląd wypływający z osobistego doświadczenia, studiów antropologicznych i praktyki Buddharmy. Jakie jest Wasze zadanie?

Źródła do przejrzenia:
[1] https://papers.ssrn.com/sol3/papers.cfm?abstract_id=1862670 (o wnioskowaniu)
[2] https://www.ted.com/talks/anil_seth_your_brain_hallucinates_your_conscious_reality/transcript (o kontrolowanych halucynacjach)
[3] https://www.cpi.poznan.pl/rtz-racjonalna-terapia-zachowania/
[4] https://pl.wikipedia.org/wiki/Cztery_Niezmierzono%C5%9Bci