O miłości transcendentalnej

„ – Szukam przyjaciół. Co znaczy „oswoić”?
– Jest to pojęcie zupełnie zapomniane – powiedział lis. – „Oswoić” znaczy „stworzyć więzy”.
– Stworzyć więzy?
– Oczywiście – powiedział lis. – Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty także mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie. „

– Antoine de Saint Exupéry, Mały Książe

Niektóre relacje są bodźcami do nagłego wzrostu, który zaskakuje nas i naszych bliskich. Jak powstaje sprzężenie, które może wystrzelić dwójkę ludzi na orbitę i jaką zasługę ma w tym medytacja? Poniższy tekst jest impresją na temat doświadczeń miłości transcendentalnej.

Niekiedy spotykamy osoby, z którymi nawiązujemy wyjątkowy rodzaj relacji. Dzięki niej możemy dotrzeć do “miłości transcendentalnej”. Mam tu na myśli rodzaj miłości, który przekracza codzienne, konwencjonalne zależności, a jego podstawą stają się subtelne doświadczenia wglądu i przezroczystości. Owa przezroczystość to sytuacja cudownego wręcz dopasowania – możemy być całkowicie szczerzy z drugą osobą, nie tylko na poziomie treści komunikacji, co samej struktury relacji. W takiej relacji odkrywamy wzajemne spirale kontaktu i wypływające z nich warstwy intymności i namiętności. Przykładowo, jedna osoba w parze może wlewać swoją niepohamowaną ekspresję w drugą, na co codziennie nie ma przestrzeni w innych relacjach, podczas gdy druga staje się naczyniem, w które energia ta jest przelewana. W pewnym momencie obie osoby uzyskują graniczny poziom stymulacji, który prowokuje eksplozję wcześniej nagromadzonych odczuć. Wzbudza to ekstatyczne doświadczenie jedności i rozpuszczenia granic Ja. Konfiguracji takiej relacyjności jest wiele. Nie ma jednej uniwersalnej opcji. Podczas gdy w jednej relacji osoba silnie ekspresyjna może płynnie stymulować drugą osobę, to w drugiej może z kolei odnajdywać spokój w biernej obserwacji aktywności innej osoby. Podstawą tej relacji jest po prostu umiejętność wzajemnego dopasowywania się do siebie, w której relacja zaczyna przypominać swobodny taniec.

Relacja oparta na takiej miłości rozpala dynamikę, w której powstają odżywcze wglądy; budują one relację i nas samych. Chodzi właściwie nie tyle o konkretne relacje, ale specyficzne okresy ich trwania, które wywołują sekwencje emocji i wglądów. Żar miłości transcendentnej może także rozbudzić się w wieloletnich, wydawałoby się, statycznych relacjach.  W takim procesie dochodzi do przewartościowania postrzegania, zaś doświadczenie miłości nasyca się światłem, poczuciem spełnienia i kompletności, a nawet błogości. Relacje takie mogą stać się bodźcem uruchamiającym nagły wzrost, który uruchamia zasoby zgromadzone dzięki m.in. praktyce medytacyjnej.

Istotą miłości transcendentalnej jest świadomość każdego scenariusza i równoważenie serc pomiędzy skrajnościami. Nie zatrzymuję Cię, ale to nie znaczy że chcę, żebyś odeszła! Kocham Cię, ale to dlatego właśnie nie mogę Cię zatrzymać! Nie jesteś moja, ani ja nie jestem Twój. Należmy do siebie, ale nie na “własność”. Miłość to zdolność do przedkładania Twojego dobra ponad moje własne, choć kiedy czynisz to samo, stajemy się jednym organizmem.

Kiedy pokochamy się wzajemnie odkryjemy wzajemne dopełnienie i odnajdziemy zdolność do swobodnego przemieszczania się względem siebie. Ruch ten nie będzie jednak aktem woli każdego z nas z osobna, a w doświadczeniem wspólnego, samoistnego przemieszczania się względem siebie. Wtedy nasza relacyjność zacznie pulsować, choć rytm ten nie będzie podtrzymywany przez nas osobiście. Przestrzeń naszej relacji stanie się żywa, a samo doświadczenie tej organiczności stanie się centralnym doświadczeniem tej relacji, ważniejszym od jej treści.

Kiedy Cię pokocham, otworzę dla Ciebie drzwi. Kiedy Ty pokochasz mnie, wejdziesz przez nie i się spotkamy. Odkrywam wtedy, że paradoksalnie, zbliżam się do Ciebie najbardziej kiedy zostawię drzwi uchylone, akceptując zarówno Twoją obecność, jak i nieobecność. Wiem, że nie mogę zmusić Cię ani do odejścia, ani do pozostania. Jeśli jest nam to dane, to Ty przybędziesz, a ja będę w gotowości Cię przyjąć. A nawet jeśli nie będę, to poczekasz i przekroczysz próg kiedy będzie to możliwe. Wtedy obejmę Cię bez słowa. Będziemy razem tak długo jak będzie to możliwe, a ja wypuszczę Cię bez słowa, kiedy zajdzie taka potrzeba. Bo mimo że jesteś “u mnie”, to nie trzymam Cię kurczowo. Kiedy odejdziesz, będę tęsknił, ale zrozumiem, że potrzebujesz się oddalić. Wrócisz, a ja znowu Cię przyjmę, jeśli tylko będę w stanie. Dopóki jesteśmy przezroczyści, to wszystko jest dobre. Po prostu wiem, że nasza szczerość i otwartość spowoduje że zawsze podejmiemy właściwą decyzję, jakakolwiek bo ona nie była.

Wiem, że mogę liczyć na wzajemność. I czuję się świetnie, kiedy Ty kochasz mnie tak samo, zarówno gdy przychodzę i odchodzę. W takim układzie jesteśmy razem nawet wtedy, gdy fizycznie jesteśmy osobno. Ile potrwa ta relacja? Może całe życie? A może tydzień? Nie wiemy, ale to nie ma znaczenia. Będziemy tak długo, jak będzie nam dane. A nawet gdy się rozstaniemy i nigdy nie spotkamy się ponownie, będę kochał Cie do końca swoich dni.